[strona rekolekcyjna]
REKOLEKCJE                WIELKOPOSTNE             1999         w    CIEMNOGRODZIE

DROGA KRZYŻOWA 1999

Jerzy F. Gierula

 


I. Pan Jezus skazany na śmierć.

Każdy z nas skazany jest od urodzenia na śmierć, bo jest człowiekiem. I Chrystus Pan byl skazany na śmierć, bo przyjął ludzką naturę, przyjął na siebie kondycję człowieka: z jej ograniczonymi siłami fizycznymi, z jej bólami serdecznymi, z jej zwiazkami uczuciowymi, z jej cierpieniami. Nie jest bowiem cierpienie atrybutem boskiej natury -- ono jest w Bogu-człowieku z pierwiastka ludzkiego. To Chrystus-Bóg podniósł nasze cierpienie ostatecznie do rangi pola walki, na którym odnosić mamy najdonioślejsze zwycięstwa nad sobą.

Po wielekroć w życiu bedziemy skazani na cierpienie, a może i na śmierć jakiejś naszej dumy, jakiejś ambicji, jakiegoś planu -- skazani za wierność Jego zasadom; często niesłusznie skazani przez świat, tak jak On został skazany.

To właśnie przyjęcie tego wyroku przez Chrystusa zadecydowało o naszym odkupieniu! Przyjęcie przeze mnie wyroków, jakie wydaje na mnie świat za trwanie przy Chrystusowych zasadach świadczy o tym, że jestem po Jego stronie, po stronie Chrystusa. A Chrystus po męce -- ZMARTWYCHWSTAŁ. 


II. Pan Jezus bierze krzyż na ramiona.

Brać swój krzyż -- to znaczy starać się sprostać temu, do czego powołał mnie Bóg. Sprostać Jego wymaganiom, które stawia przede mną, ABY MNIE ZBAWIĆ. Nie mogę sam decydować o tym, jak Bóg ma mnie zbawiać: to On wie, co jest dla mnie konieczne. Muszę swojemu krzyżowi sprostać, zaprząc w jego dźwiganie cały mój rozum i wolę. Nie starać się wyłgać -- lecz wiernie służyć.
Jezus NIE MUSIAŁ brać krzyża; przyjął go, bo taka była wola Ojca, którego miłował.

Jeśli ja nie przyjmę krzyża, który w swej nieskończonej miłości i mądrości przeznaczył mi Ojciec -- BÓG NIE BĘDZIE MÓGŁ mnie zbawić wbrew mojej woli.

Ojcze miłosierny -- daj mi to pojąć, nie pozwól mi samemu siebie skazać na potępienie wieczne! 


III. Jezus upada pod krzyżem.

Upadłeś, Panie -- nie tylko dlatego, że ciężar był wielki, a Twoje ciało osłabło. Upadłeś, aby mi pokazać, że w cierpieniu SENSEM UPADKU JEST POWSTANIE.

Być chrześcijaninem -- to nie znaczy być wolnym od upadków. Być chrześcijaninem -- to znaczy podnosić się za każdym upadkiem. Mieć nadzieję, nigdy nie zwątpić. Przede wszystkim nie zwątpić w Boże Miłosierdzie. Chrześcijaninem trzeba być -- POMIMO WŁASNYCH GRZECHÓW.

Jeśli sam nie zrezygnujesz z Boga -- ON Z CIEBIE NIE ZREZYGNUJE NIGDY i podniesie cię z każdego upadku.

Jezu, nie dozwól, abym przez własną pychę zrezygnował kiedykolwiek z Twojego nieskończonego miłosierdzia! 


IV. Jezus spotyka swoją Matkę.

Ona potrafiła milczeć widząc cierpienie swego dziecka. Zrozumieli się bez słów. Ona przyjęła na siebie swój krzyż: od zwiastowania do ukrzyżowania Syna! Była przez Boga wybrana i otrzymała łaskę zrozumienia krzyżowej drogi Syna Bożego -- swojego syna.

Panie, daj i nam tę łaskę, abyśmy nigdy nie starali się uwolnić NASZYCH DZIECI od krzyża -- wbrew Chrystusowi! Jakąż bowiem potężną pokusą jest dążenie do oszczędzenia wszelkich cierpień i trudów naszym własnym dzieciom -- ZA KAŻDĄ CENĘ. Nawet za cenę sprzeniewierzenia się dobru, nawet za cenę grzechu...

Matko Boża i Matko nasza, obroń nas przed naszą ułomną miłością rodzicielską! Daj nam rozumieć, że nie ma innego prawdziwego dobra dla naszych dzieci poza ich dobrem moralnym... 


V. Szymon z Cyreny przymuszony dźwigać krzyż.

Szymon nie chciał dźwigać tego Chrystusowego Krzyża. Zamieszano go w tę sprawę wbrew jego woli -- ta sprawa go osobiście nie dotyczyła, nie obchodziła.
Ten przymus okazał się jednak błogosławiony, nauczył Szymona WSTĘPOWAĆ W ŚLADY STÓP CHRYSTUSA-ZBAWICIELA!

My na każdym kroku stajemy w sytuacjach przymusowych. My żyjemy pod przymusem... Jakże rzadko możemy rzeczywiście zupełnie swobodnie czynić to, co nam się podoba.

Rzecz w tym, abyśmy nie rezygnowali z naszych moralnych zasad pod presją zdarzeń, ludzkich opinii, środowiska, mody... Rzecz w tym, abyśmy przyjmowali odpowiedzialnie wszystkie te przymusowe sytuacje, w ktorych stawia nas życie -- przyjmowali i rozwiązywali, pytając: czego chcesz przez to ode mnie, Panie mój? Co nakazują mi Twoje moralne zasady wobec tego niechcianego zdarzenia? Jak postąpić, aby WEJŚĆ W ŚLADY STÓP Twoich? 


VI. Weronika ociera twarz Jezusowi.

To nie tylko ludzki GEST współczucia. Bo gesty niewiele kosztują, bywają sztuczne, fałszywe; bywają pustymi zachowaniami, które wynikają z własnej próżności i po to są, by inni nas widzieli...

Jeśli chcesz naprawdę ulżyć cierpieniu, musisz często zaangażować całą swoją wyobraźnię, wiedzę, rozum -- pomóc tak, aby nie urazić delikatnych uczuć cierpiącego, aby go skutecznie wesprzeć.

Ulżyć cierpieniu bliźniego -- to WSPOMÓC DŹWIGANIE JEGO KRZYŻA. I o to tu chodzi, o jego krzyż -- a nie o to, aby narzucić mu swoje rozwiązania, swoją wolę, swoją "mądrość".

Wspomóc kogoś -- to wymaga POKORY. Inaczej może się okazać, że wspomagam tylko swoją miłość własną... 


VII. Jezus upada drugi raz.

Mówimy czasem, że jakaś rzecz, jakiś postępek "ma DRUGIE dno": gdy wejrzeć w nią wnikliwiej, okazuje się mieć nowe aspekty i głębsze przyczyny niż te, które były widoczne "na pierwszy rzut oka".

Czy DRUGI upadek naszego Zbawiciela nie jest upadkiem pod ciężarem naszej nieprawości tam, gdzie osiąga ona "drugie dno"? Tu już nie chodzi o zło brutalne, prymitywne, widoczne gołym okiem -- ale o moją przewrotność, moje faryzejskie sumienie, które pracowicie usprawiedliwia nieprawości przy pomocy karkołomnych konstrukcji myślowych...

Strzeżmy się, bo świat współczesny żywi się setkami takich przewrotnych kłamstw.

Panie mój, Chrystusie mój, Tyś musiał powtórnie upaść dlatego, że morderstwo nazwaliśmy -- aborcją, kłamstwo -- półprawdą... Ty cierpisz szczególnie przez to, że zasady moralne uczyniliśmy przedmiotem głosowania, a łajdactwo uznaliśmy za normę życia politycznego!


VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty.

"Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi." (Łk 23, 28)

To mówi ten biedny Nauczyciel, dla którego nie ma już przecie ratunku. Biedak! Taki haniebny los -- a dobry był z Niego człowiek...

A my? Mamy płakać nad sobą? Mamy przecież możnych przyjaciół, którzy wiele potrafią ZAŁATWIĆ dla nas i naszych dzieci...

My, "zawodowi katolicy", my mamy znajomych księży, biskupa jednego nawet -- oni się postarają, by zawsze wszystko PRZYZWOICIE wypadło; Babcię w domu opieki u zakonnic umieszczą poza kolejką, a normalnie dwa lata czekać trzeba... Nawet "rozwód katolicki" załatwią, żeby zgorszenia nie było...

A Ty, Chrystusie mój, nic sobie nie załatwiłeś!


IX. Pan Jezus upada po raz trzeci.

Do trzech razy... A więc ostateczna klęska! Czy i my mamy dać się tak doszczętnie zniszczyć? W końcu nam się "coś od życia należy"! To bezsensowne.

Ileż razy mówimy sobie tak, gdy spotykają nas klęski zbyt dramatyczne, gdy życie zdaje się nieznośne...

A jednak -- człowiek jest istotą rozumną i dostępne jest mu poznanie, iż ostatecznie najdonioślejsze są sprawy moralne i tylko one liczą się przed Bogiem. I trzeba za wszelką cenę wybierać moralne dobro, choćby "po ludzku" oznaczało to utratę majątku, zdrowia, przyjaciół i dobrego imienia...

Upadający Chrystusie! Jak trudno pójść za Tobą!


X. Pan Jezus obnażony z szat.

Obnażenie -- to symbol poniżenia.

Ale jednocześnie obnażyć można cała prawdę o sobie samym... Czy widzisz siebie w całej prawdzie? Czy widzisz, że sobie w Bożych przykazaniach wybierasz? Że za jednymi wartościami idziesz ochoczo i wznosisz je jak sztandar, a inne mniej ci się podobają i starasz się je deprecjonować i bagatelizować. Są takie mało efektowne, mało pocągające...

Jeśli sobie powiadasz: "No, może bywam często niesprawiedliwy, ale czegoś podłego nigdy nie zrobię!" -- i jesteś przekonany, że żyjesz moralnie, to oszukujesz się. Zastąpiłeś całą sferę moralną jednym substytutem: zamiast wybierać dobro przed złem, wybrałeś blask szlachetności, który ma ciebie przyozdabiać...

A tymczasem to On ma wzrastać, a ty masz się umniejszać.


XI. Pan Jezus do krzyża przybity.

Do krzyża przybity -- i wyniesiony ponad świat: Salvator Mundi...

Tylko tak mogły być odkupione grzechy świata -- -- i tylko przez mój krzyż mogę mieć uczestnictwo w Krzyżu Twoim i być wyniesiony ponad świat do życia wiecznego.

Nie dozwól, Panie, abym się kiedy od Krzyża Twego oderwał -- wszelako tylko łaska Twoja może mnie przy nim utrzymać, bo co dnia szukam pretekstu, aby porzucić mój krzyż!


XII. Jezus umiera na krzyżu.

Czy ja widzę, że Jego śmierć ma sens tylko w perspektywie Zmartwychwstania?

Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, jego śmierć byłaby tragicznym przykładem niesprawiedliwości gdzieś tam w zamierzchłych czasach -- I NIKT BY O NIEJ DZIŚ JUŻ NIE PAMIĘTAŁ.

"Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara" ... a właściwie w ogóle by jej nie było.

Moje życie też ma swój sens jedynie w perspektywie zmartwychwstania. Moje życie moralne, jego wybory i ofiary -- nie miałby żadnego sensu, jeśliby po śmierci Chrystusa nie nastąpiło Zmartwychwstanie.

Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, życie moralne byłoby głupstwem i zawracaniem głowy.

Ale On -- ZMARTWYCHWSTAŁ.


XIII. Zdjęcie z krzyża.

Ciało Chrystusa zdjęto z krzyża, aby nie pozostało tam na szabat. Nie tylko z szacunku dla ludzkiego ciała, które było Jego ciałem, ale dla zachowania litery przepisu, dla formy...

Iluż z nas, udzielających się aktywnie w Kościele: w parafii, ruchu, duszpasterstwie, uważających się za dobrych katolików -- postawiło znak równości pomiędzy przynależnością do tych właśnie swoich szczególnych grup, do przestrzegania grupowych zwyczajów i form, do spotkań, stylu śpiewu, osób duszpasterzy -- a chrześcijaństwem?

Niepostrzeżenie ta forma, ten styl staje się dla nas pierwszorzędna, tak jakby poza nią nie było już Kościoła. Nasza forma, nasze "przestrzeganie szabatu" stało się dla nas ważniejsze niż duch Ewangelii.

Czy akcenty narodowe, patriotyczne w Kościele nie stanęły dla nas przed uniwersalizmem Dobrej Nowiny? Czasami musimy zrobić rachunek sumienia i z tego, czy praktycznie wierzymy jeszcze w jeden świety POWSZECHNY, czyli katolicki Kościół, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa?

Ciałem, które zdjęliśmy z krzyża nie tylko dla naszego szabatu...


XIV. Złożenie ciała Jezusa do grobu.

Grób. Boży Grób. Kwiaty. Dekoracje. Symbole. Podteksty polityczne...

Nawiedzanie grobów od kościoła do kościoła. Polski obyczaj, polska tradycja. Ludzie wchodzą i wychodzą. Pielgrzymowanie przeradza się w zwiedzanie. Tu już odprawia się liturgia Wielkiej Soboty, a my całkiem obok niej pchamy się do Bożego Grobu. Symbole odrywają się od swojego istotnego znaczenia, stają się pustym obyczajem, formą bez treści.

O Zbawicielu miłosierny, przebacz nam to przywiązanie do formy, ilekroć zapominamy o najistotniejszej treści!

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!


Muzyka w tle: J.Haydn Siedem ostatnich słów naszego Zbawiciela na krzyżu, Hob. XX/2; Introduzione - Adagio maestoso

Text ©1999 Jerzy F. Gierula
HTML ©1999 Jerzy F. Gierula