W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu słyszymy Ewangelię o kuszeniu Jezusa na pustyni. Pan Jezus trzykrotnie staje wobec propozycji składanych mu przez szatana. Na pierwszy rzut oka wydają się one propozycją korzystnych układów. Pan Jezus przemienił przecież wodę w wino, co więc może być złego w przemianie kamieni w chleb? Lub też co znaczy jeden drobny ukłon, w zamian za oddanie władzy nad całym światem? Cud podpowiadany przez kusiciela wydaje się nawet pożyteczny - po cóż wybierać inną, mozolną drogę?
Zdecydowana odmowa Jezusa demaskuje całą przewrotność diabła. Szatan próbuje odciągnąć Jezusa z drogi, na którą powołał Go Ojciec! Proponuje drogę, na której nie można zbawić świata. Pierwsi rodzice i naród wybrany, 40 lat błąkający się na pustyni, ulegają podszeptom Złego i wielokrotnie upadają. Jezus Syn Boży, kuszony na pustyni, odnosi zwycięstwo - nie opuszcza drogi Ojca. Diabeł pokonany na pustyni oddala się jednak "do czasu" (Łk 4,13)
Jeżeli szatan nie pozostawił w spokoju samego Chrystusa Pana, to nic dziwnego, że jego apostołowie są również poddani atakom i kuszeniu szatana. Świadczą o tym słowa skierowane do Piotra: "Szymonie, Szymonie, oto szatan chciał was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara" (Łk 22,31-32). Jezus ostrzega też w innym miejscu: (Łk 11,24-26) "Gdy duch nieczysty opuści człowieka, ... bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; ... I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni".
Środa Popielcowa rozpoczyna okres duchowych zmagań Wielkiego Postu. Przygotowując nas do odnowienia przyrzeczeń chrztu świętego w Wigilię Paschy "Kościół co roku, przez 40 dni Wielkiego Postu jednoczy się z tajemnicą Jezusa kuszonego na pustyni" To przecież wstawiennictwo Jezusa stanowi dla Piotra jedyny ratunek przed zakusami szatana. Chrystus nie uwolni go, co prawda, od prób, na jakie będzie wystawiony, ale umocni i pozwoli wytrwać w pokusie.
My także, wraz z Chrystusem, jesteśmy powołani do zwycięstwa w naszych pokusach - to główna myśl liturgii I niedzieli wprowadzającej w okres Wielkiego Postu.
Pokusa jest zachętą do złego. Przychodzi do nas ze strony szatana, naszej ludzkiej natury lub świata.
Szatan: Pierwszy grzech człowieka dokonuje się za jego namową.
Księga Rodzaju (Rdz 3,6) ukazuje w jaki sposób wąż doprowadza Ewę do upadku.
- przesadnie zaostrza zakaz Boży ( "ze wszystkich drzew tego ogrodu"
)
- podważa zaufanie do prawdomówności Boga ( "Na pewno nie umrzecie,
ale otworzą się oczy wasze..." )
- obiecuje to, czego nie może spełnić (!)
Ewa, zamiast natychmiast odrzucić pokusę - jak to czyni Pan Jezus na pustyni - wdaje się z szatanem w dyskusję nad Bożym zakazem. Tu okazuje się, że trucizna zaczyna działać - traci jasne rozeznanie i sama zniekształca zakaz Boży: "byśmy nie dotykali go". TERAZ podejrzewa Pana Boga, a ufa szatanowi. Zakazany owoc nagle wydaje się rozkoszą dla oczu i coraz trudniej z niego zrezygnować. Brak zdecydowania w dobrym staje się powodem upadku.
Po dziś dzień "przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć" (1P 5,8) i przesiewa "jak pszenicę".
Natura człowieka: Źródłem pokusy staje się też nasza zraniona przez grzech pierworodny natura. Choć człowiek zachowuje pragnienie dobra, jest jednak skłonny do zła i podatny na błędy (KKK 1707). Jego umysł okazuje się zbyt słaby w poznaniu dobra; wola zbyt słaba w podążaniu za nim, a motorem postępowania stają się często nieuporządkowane uczucia, które wymknęły się spod kontroli rozumu. Stąd biorą się niepowodzenia wychowawcze nowożytnych teorii pedagogicznych przepojonych doktryną Jana Jakuba Rousseau. Próbują pozostawić dzieciom swobodę możliwie we wszystkim, nie licząc się ze skutkami grzechu pierworodnego człowieka.
Świat, czyli inni ludzie sprzeciwiający się w świecie Panu Bogu (nieprzyjaciele Boga). Już Ewa, gdy sama uległa pokusie, stała się uwodzicielką dla drugiego człowieka - doprowadza do grzechu Adama. Współcześnie coraz lepiej zdajemy sobie sprawę z "negatywnego wpływu jaki wywierają na człowieka sytuacje wspólnotowe i struktury społeczne którym podlegamy, a które są owocem grzechów ludzi" (KKK 408). Te mądre określenia oznaczają to, co dawniej nazywano po prostu "wpływem złego towarzystwa".
Dlaczego Bóg dopuszcza pokusy? Trzeba najpierw wyjaśnić, że pokusa, póki człowiek jej nie ulegnie, nie jest jeszcze grzechem. Jest dopiero okazją do grzechu. Można wskazać trzy podstawowe powody dopuszczania pokusy:
Dla doświadczenia człowieka
Byśmy mogli poznać samych siebie. Apoftegmaty Ojców Pustyni przytaczają następującą rozmowę: Zwrócił się kiedyś jeden z braci z zapytaniem do pewnego starca: "Dlaczego tak często osądzam moich braci?" Ten odrzekł mu: "Ponieważ nie znasz jeszcze siebie samego"
W Liście do Koryntian (2 Kor 12,7) znajdziemy następujące wyznanie św. Pawła: Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Św. Paweł nie precyzuje co jest tym "ościeniem", ale jego słowa dobrze ilustrują sposób, w jaki pokusa może dopomóc człowiekowi prawdziwie szukającemu drogi do świętości.
Dla oczyszczenia
Bóg, który jest Miłością, nie narzuca się człowiekowi, lecz pozwala, by on sam Go wybrał spośród różnych możliwości. Wśród pokus łudzących mirażem łatwego i natychmiastowego zadowolenia i odciągających od podjęcia wielkich zadań. Jak sportowiec będzie nieustannie zwiększał w czasie ćwiczeń obciążenie, by osiągnąć jeszcze lepsze wyniki, tak Pan Bóg pozwala, by człowiek mobilizował w sobie coraz to nowe pokłady dobra w walce ze złem
Z własnej winy człowieka
Pielęgnując nasze wady sprawiamy, że szatan otrzymuje możność szkodzenia nam. Spełniają one rolę jakby "lotniska" dla działającego szatana. "Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia na pokusę i nęci każdego. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani"(Jk 1,13-16).
Grzech zaczyna się nie dopiero wtedy, gdy już coś się stało, ale gdy człowiek zgadza się na niewyraźne sytuacje. Pedagogia chrześcijańska kładzie nacisk na unikanie sytuacji, które stwarzają okazję do grzechu. Dobrowolnie wystawiamy się na pokusy mówiąc sobie: "spróbuję tylko i zatrzymam się". Spieramy się z mądrością Bożą - tak uruchomiony mechanizm zła zawsze wymyka się spod kontroli człowieka.
W rozpędzonym pociągu, którego nie umiemy zatrzymać, można zginąć, lub wyskoczyć łamiąc ręce i nogi. Najlepiej jednak do niego nie wsiadać.
Pokusa jest walką, ale jej owocem ma być zwycięstwo. Tradycja chrześcijańska wskazuje następujące drogi do przezwyciężenia pokusy:
Modlitwę i czuwanie: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie: duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe" (Mt 26,41). Modlitwa jest uprzywilejowanym czasem, gdy Bóg leczy zranione nieposłuszeństwem serce człowieka. To nie samo "dyktowanie" co Bóg ma zrobić dla mnie; także nie samo słuchanie, co ja mam uczynić dla niego, lecz czas, w którym pozwalam Bogu uporządkować i uleczyć moje chore serce. "A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach" (Ml 3,20)
Nadzieję wiary: "W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego" (Ef 6,16). "Niech zatem ten, komu się wydaje, że stoi, uważa, aby nie upadł. Pokusa, nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać." (1 Kor 10,12-13)
Ojcowie Pustyni (pustelniczo-zakonny ruch ascetyczny z przełomu III i IV w., a więc z czasu gdy chrześcijaństwo przechodziło od okresu prześladowań do być może bardziej niebezpiecznego okresu stabilizacji) mówią często o walce z "demonem południa" - pokusą wieku średniego. Pojawiają się wówczas pytania: czy cały dotychczasowy trud dobrego życia nie jest przypadkiem nieporozumieniem? co właściwie osiągnąłem, ile zmarnowałem? czy warto dalej podejmować ten wysiłek? A przecież "miłującym Boga wszystko służy ku dobremu" (Rz 8,28) Warunkiem jest tu nasza miłość - ona pozwala Bogu wykorzystać wszystkie zagrożenie dla naszego duchowego dobra.
Aktywną ascezę, a więc umiejętność samoograniczenia i uporządkowania swoich potrzeb. Małe dziecko wszystkiego próbuje, dopiero rodzice je uczą, że są rzeczy, których się nie je, bo szkodzą. Tak samo są rzeczy, których się nie ogląda, nie słucha, miejsca, w które się nie chodzi - bo szkodzą. Człowiek dojrzały to ten, który to wie i tego przestrzega.
Zamykamy przed złodziejami okna i drzwi domu, by nie wykradli nam tego, co cenne. Trzeba więc zamknąć oczy, uszy... nie pozwolić wyrwać z duszy tego, co jest jej skarbem.
Oczy, uszy, zmysł węchu, dotyku są jakby oknami duszy człowieka.
Dobrowolne wystawianie się na pokusy jest grzechem, może większym niż samo uleganie pokusie: jest właściwie zdecydowaniem się na to, by zgrzeszyć.
Rozpoznawanie złych skłonności - uczuć, nastrojów, wyobrażeń, obrazów, które opanowują serce człowieka. Pokusa wydobyta na światło traci swój jad, pozwala nabrać do niej dystansu. "Szatan w ciemnościach łowi, jest to nocne zwierzę; chowaj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże" - mówi Adam Mickiewicz ("Zdania i uwagi") Stąd tak ważna rola sakramentu spowiedzi św. i praktyki kierownictwa duchowego. Ewagriusz Pontyjski (345-399) mnich stwierdza: "Czy wszystkie te myśli niepokoją, czy nie niepokoją naszej duszy - na to nie mamy wpływu, natomiast od nas zależy, czy utrwalają się w niej i budzą namiętność".
Sakramenty św. Owocem sakramentu chorych jest między innymi umocnienie przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią (KKK1520); komunia św. jest pokarmem umacniającym chrześcijanina na pełnej przeszkód drodze do wieczności.
Św. Antoni pustelnik, gdy dostrzegł wszystkie pułapki nieprzyjaciela zastawione na ziemi, mówił bolejąc: "Biada ludzkiemu rodowi! Kto nie da się w nie pochwycić?" Usłyszał jakiś głos, który mu odpowiedział: "Chroni od nich pokora. Jej dosięgnąć nie mogą". Tu powróćmy do doświadczenia św. Pawła: ...trzykrotnie prosiłem Pana, aby [ów oścień] odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,8n). Jest tu źródło nadziei dla tych, którzy przeżywają ogromne nieraz udręki bezkompromisowo i heroicznie opierając się pokusie. "Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi" (Hbr 12,4).
Codziennie trzy razy: w czasie jutrzni, nieszporów i eucharystii, Kościół słowami, których nauczył nas Pan Jezus, woła o ratunek w pokusie: "i nie wódź nas na pokuszenie" - nie dopuść byśmy ulegli pokusie. Pan Jezus jest zwycięzcą od pierwszego kuszenia na pustyni aż po mękę w Ogrójcu (gdzie trudności, które przeżywa, wydają się przerastać jego ludzkie możliwości) i agonię na krzyżu (KKK 2846 - 49).
"Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mt 10,22).